Wygląda na to, że zbliżający się nieuchronnie rok 2019 będzie obfitował w wiele, wręcz rewolucyjnych zmian dla polskich spółek.
Zacznie obowiązywać ustawa o pracowniczych planach kapitałowych, być może światło dzienne ujrzy projekt ustawy o prostej spółce akcyjnej. Prace nad nową ustawą pralniczą również dobiegają końca. Innymi słowy: zmiany, zmiany, zmiany…
Nie wiem czy wiesz, drogi managerze, ale na dniach zmienia się również ważny z punktu widzenia Twojej działalności art. 39 Kodeksu cywilnego, dotyczący zawierania umów przez rzekomy organ – tj. przez osobę, która nie pełniąc funkcji organu, podszyła się pod organ osoby prawnej lub pełniąc funkcję organu, przekroczyła zakres przysługującej organowi kompetencji.
Co było nie tak z tym przepisem?
Do tej pory w doktrynie oraz w orzecznictwie nie było jednolitego – a co za tym pewnego – stanowiska odnośnie skutków zawarcia umowy przez rzekomy organ.
Cześć komentatorów wskazywało, że umowa zawarta przez taki rzekomy organ jest umową nieważną bezwzględnie. Nie było możliwości jej następczego potwierdzenia przez spółkę.
Inni z kolei formułowali argumenty świadczące o tym, że w takich sytuacjach mamy do czynienia z tzw. bezskutecznością zawieszoną umowy (tak samo jak w przypadku zawarcia umowy z rzekomym pełnomocnikiem – falsus procurator). W przypadku tej interpretacji ważność była uzależniona od potwierdzenia następczego umowy przez właściwie reprezentowaną spółkę.
Sąd Najwyższy sprawy nie ułatwiał, gdyż na przestrzeni ostatnich 30 lat jego składy orzekające wydawały różne, czasem zupełnie rozbieżne wyroki w tym zakresie.
Był jakiś pewniak w całym tym chaosie?
Jedno – na gruncie dotychczasowego art. 39 Kodeksu cywilnego – było pewne: osoba, która fizycznie działała jako rzekomy organ (czyli mówiąc prostymi słowami negocjowała i podpisała umowę „w imieniu spółki”) obowiązana była do zwrotu tego, co otrzymała od drugiej strony w wykonaniu umowy, oraz do naprawienia szkody, którą druga strona poniosła przez to, że zawarła umowę nie wiedząc o braku umocowania. Co istotne, za działania rzekomego organu nie odpowiada sama spółka, o którą chodzi.
Co teraz?
W dniu 1 marca 2019 roku (po upływie 3 miesięcy od dnia ogłoszenia ustawy z dnia 9 listopada 2018 r.) ten stan niepewności zniknie. Artykuł 39 Kodeksu cywilnego zyska nowe brzmienie, zgodnie z którym ważność umowy zawartej przez rzekomy organ będzie zależała od jej potwierdzenia przez spółkę, za którą czynność została dokonana. Kontrahent spółki będzie mógł wyznaczyć jej, odpowiedni termin do potwierdzenia umowy, zaś po jego bezskutecznym upływie stanie się wolny (niezwiązany umową).
W pełni aktualna pozostanie przy tym zasada osoba, która fizycznie działała jako rzekomy organ obowiązana jest do zwrotu tego, co otrzymała od drugiej strony w wykonaniu umowy, oraz do naprawienia szkody, którą druga strona poniosła przez to, że zawarła umowę nie wiedząc o braku umocowania lub o przekroczeniu jego zakresu.
Pełny tekst ustawy zmieniającej znajdziesz tu.
Czy nowe brzmienie przepisu utnie dyskusję?
Powinno, chociaż wiadomo – ilu prawników, tyle poglądów; nawet na temat tego ile powinno się gotować jajko na twardo ????
Poza tym, nie zapominajmy:
Każda zmiana jest katastrofą. Nawet nie dlatego, że może zakończyć się niepowodzeniem, ale dlatego, że najpierw trzeba zniszczyć to, co jest (Markus Zusak, „Posłaniec”).
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }